
Dialekt neapolitański, choć poprawniej byłoby nazywać go językiem, bo posiada wszelkie cechy, by być uznanym za język, czyli:
- jest skodyfikowany,
- posiada wyróżniające go cechy fonetyczne, leksykalne i gramatyczne,
- jest używany przez dużą grupę ludzi,
- posiada formę pisaną,
- powstają w tym języku produkty kultury, tj. literatura, poezja,
- posiada swoje odmiany i warianty,
- jego użycie jest rozciągnięte w czasie nawet na kilka wieków.
Status dialektu neapolitańskiego wciąż jest nie rozstrzygnięty a parlament włoski nie spieszy się do uznania go za język, mimo iż neapolitański jest uznany za język przez UNESCO. Przyczyn tego przeoczenia można dopatrywać się w polityce kryminalnej regionu. Nadanie neapolitańskiemu statutu języka, podniosłoby jego prestiż a tym samym prestiż Camorry – neapolitańskiej organizacji przestępczej, która się nim posługuje.
Z jednej strony ubolewam nad tą niesprawiedliwością, a z drugiej strony, jeśli to powszechne uważanie miałoby się potwierdzić, to jestem w stanie trochę zrozumieć decyzję włoskich polityków.
Jeśli, natomiast, miałoby to być wyrazem powszechnie odczuwalnej niechęci i antypatii do tego miasta, to byłoby to bardzo niesprawiedliwe. Właśnie, niechęć i antypatia. wyczuwa się je wśród Włochów z innych regionów, zwłaszcza tych północnych, dla których Południe, a Neapol to emblemat Południa, jest symbolem bezrobocia, ignorancji, analfabetyzmu, wysokiej przestępczości i ogromnej ilości uchodźców. Zapewne wiele z tych stwierdzeń lub nawet wszystkie są prawdziwe, sprawiedliwe jest, jednak, oddanie Cesarzowi to, co cesarskie, czyli przyznanie, że kultura neapolitańska i jej język są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych na świecie.
Ci, którzy znają język włoski i mieli możliwość być w Neapolu i wsłuchać się w ten dialekt, zapewne trudno było go zrozumieć. Nie tylko warstwa leksykalna jest tu przeszkodą, ale przede wszystkim warstwa fonetyczna. Słuchając dialektu można wychwycić jakieś elementy francuskiego, hiszpańskiego, innych mniejszych języków romańskich czy nawet arabskiego.
Nie jest tajemnicą, że w związku ze studiami doktoranckimi mieszkałam w Neapolu przez cztery lata. Do dziś nie mogę powiedzieć, że znam dialekt neapolitański. W jakiejś części go rozumiem, jestem w stanie bez trudu rozpoznać go spośród innych dialektów, z mówieniem trochę gorzej, ale jest sporo rzeczy, które potrafię w tym dialekcie wyrazić. Niezmiernie, mimo wszystko, tęsknię do czasów, kiedy kompletnie go nie rozumiałam i był dla mnie zbitką dziwnych dźwięków, bo nawet nie wyrazów; które raz były egzotyczne i miłe da ucha, innym zaś razem wydawały mi się przerażające, na co też się zapewne składała prozodia tego dialektu oraz sposób wyrażania się Neapolitańczyków.
Pierwszym, co poznałam w tym dialekcie i co najczęściej słyszałam było:
Ue, Ue!, Camma fà? oraz “Mamm ru Carmene. Wyobrażam sobie teraz, że jeśli ten tekst jest czytany przez kogoś, kto zna choć trochę dialekt neapolitański, to na jego ustach pojawia się uśmiech. Kiedy poznawałam lepiej pierwszych Neapolitańczyków, miałam wrażenie, że mówią najczęściej właśnie to – “ue, ue”, które ma wielorakie znaczenie. Jest zarówno powitaniem, zawołaniem kogoś i zwróceniem mu uwagi. “Camma fà?” oznacza, co mamy zrobić? a “Mamm ru Carmene”, pochodzi od Madonna del Carmine, czyli Matko Boska Karmelitańska, choć tu nie jest użyte matko a mamo, gdyż jak twierdzą Neapolitańczycy – ładniej i bardziej intymnie jest się zwracać do Matki Boskiej per mamo. W tych trzech wyrażeniach zawiera się, jeśli nie cała, to większość neapolitańskości.
Jest wiele słów, które zmieniają swoją wymowę oddalając się od włoskiej fonetyki:
pi -: cchi, np. piu-cchiu, piovere-chiovere, piangere-chiagnere
tam gdzie pojawiają się obok siebie dwie spółgłoski dosyć trudne razem do wymówienie, przekształcone zostają w dwie identyczne, ale łatwiejsze:
quando- quann, andando -iennu,
innym często pojawiającym się zabiegiem jest wymiana o z języka włoskiego w u w dialekcie neapolitańskim: napoletano-napulitano, i w e (na końcu wyrazów) si: se, r w d: Madonna-Maro, zanika r w pr lub tr: proprio-propio, sempre-sempe.
Zmieniają się rodzajniki:
un, uno – nu, jednym z najzabawniejszych przykładów, jakie przychodzą mi tu do głowy jest n’Eineken, czyli Heineken, wymawiany w ten sposób, gdyż h jest nie me
una -na
il, lo – ‘o
la – ‘a
i, gli, le -‘e
jeśli chodzi o przyimki to najciekawsze rzeczy dzieją się z
di, który staje się ‘e – na tazzulella e caffe albo r lub d przed wyrazami zaczynającymi się na samogłoskę ja we wspomnianym wcześnie mamm ru Carmene
oraz
per, które staje się pe – pe tte lub p’ przed samogłoską- p’ammor d Diiii.
Istniej również cale mnóstwo wyrazów, które mają zupełnie inne słowo na określenie jakiegoś przedmiotu niż język włoski:
Ajére
Ammuïna
Criatura
cucca’
Cucchiàrella
freve
prevete
Semmàna
tener
Itd., można by wymieniać bez końca. Wyrazy te pochodzą z różnych języków, właśnie z tych, a których wcześniej pisałam, także wymowa neapolitańska brzmi, jak różne języki.
Zainteresowanym podsyłam link do Wikipedii po neapolitańsku:
Oczywistym jest, że mój artykuł w najmniejszym stopniu nie jest w stanie wyczerpać tematu. Jest zaledwie szkicem tego skomplikowane i wielowarstwowej rzeczywistości, jaką jest dialekt neapolitański. To, co mogliście tu przeczytać to zaledwie fragment, muśnięcie tematu, tak aby rozbudzić Waszą ciekawość i szukać dalej a być może wybrać się samemu do Neapolu i wtopić się na żywo w ten niesamowity język.